Informacje26 sierpnia 2008, 00:00,

SKATEPARK W PIASECZNIE pierwsze kroki do SkateParku


Udostępnij
Podziel się informacją. To zainteresuje Twoich znajomych!


Dzięki uporowi komisji promocji i poparciu pomysłu przez pozostałych radnych udało się w tegorocznym budżecie zapisać 500 tys. zł na projekt i budowę obiecanego skateparku w Piasecznie. Jest to kwota godziwa i można za nią zrobić nie byle co. Kiedy kasa została zdobyta, należało już tylko zadecydować co, jak i gdzie chcemy wybudować. Wbrew pozorom temat nie jest łatwy bo nikt w Piasecznie nie ma doświadczenia w budowie tego typu obiektów. Zresztą poza Piasecznem też nie, bo wciąż niewiele miast i gmin w Polsce może poszczycić się posiadaniem profesjonalnego skateparku z prawdziwego zdarzenia - tak naprawdę mają go na razie tylko Bydgoszcz, Białystok i Wrocław. W innych miejscowościach są to po prostu większe lub mniejsze placyki z kilkoma urządzeniami. O ile więc np. u naszych południowych sąsiadów tego typu obiektów jest jak psów i są dostępne w prawie każdej, nawet zapadłej dziurze, u nas wciąż jest to temat stosunkowo nowy i nierozpoznany.

Tak więc jedyne co wiedzieliśmy od razu i na pewno, to że chcemy mieć skatepark przeznaczony zarówno dla rowerzystów jak i skate'owców, i że ma on być ogólnodostępny, bezpłatny i niezawłaszczony przez żadną szkołę, klub czy inną organizację. Drugie, że ma on być odkryty, bo budowa specjalnego budynku nie wchodzi w rachubę, a gmina nie dysponuje żadną halą czy starym magazynem nadającym się do adaptacji na ten cel (z kolei zakup namiotu tej wielkości pochłonąłby całe nasze fundusze, nie wspominając, że namiot taki bez stałego dozoru szybko zamieniłby się w kupę szmat). Po trzecie wiedzieliśmy, że nie możemy powtórzyć błędu popełnionego przez wiele innych gmin, gdzie o lokalizacji i wyposażeniu skateparków zadecydowali urzędnicy-laicy, którzy po prostu zainstalowali w terenie kilka wybranych przez siebie z katalogu urządzeń. Zamieszczone w Internecie komentarze miejscowych użytkowników były okrutne: jak sobie wójt zbudował to niech sam teraz jeździ... Ponieważ za żadne skarby nie chcielibyśmy zostać później tak potraktowani, oczywiste jest dla nas, że aby nasz skatepark był sensowny i atrakcyjny, jego budowa musi odbywać się w ścisłej współpracy z jego przyszłymi użytkownikami czyli osobami jeżdżącymi i znającymi się na rzeczy. Grupa taka została szybko wyłoniona, a jej reprezentantem ds. kontaktów z gminą, projektantem i wykonawcami jest kolega Konrad Dąbrowski.

Pierwszą, podstawową kwestią z jaką musieliśmy się zmierzyć była oczywiście lokalizacja obiektu. Teren musi mieć przynajmniej 1000m2, należeć do gminy, być łatwo dostępny, na oku i niezbyt odległy dla użytkowników, jednocześnie jednak nie położony bezpośrednio w sąsiedztwie budynków mieszkalnych czy użyteczności publicznej, tak żeby jego użytkownicy nie przeszkadzali wszystkim dookoła. Po przejrzeniu - niezbyt zresztą bogatej - listy nieruchomości gminnych ustalono dwie nadające się lokalizacje. Pierwsza, którą osobiście uważam za idealną, to narożna działka położona za PCU, u zbiegu ulic Wojska Polskiego i Okulickiego. Teren ten leży na wlocie do miasta, stanowi więc niejako jego wizytówkę (obecnie kompromitującą), tymczasem wciąż nie ma pomysłu na jego zagospodarowanie i poza kilkudniową wizytą cyrku oraz wesołego miasteczka przez pozostałą część roku straszy tu rozjeżdżone gliniaste klepisko. Działka jest duża ale inwestycyjne niezbyt atrakcyjna, bo w kilku miejscach przebiega tu sieć ciepłownicza, gazowa i wszelka inna, słabo więc nadaje się pod jakieś budownictwo kubaturowe, natomiast doskonale pod skatepark. Od jedynego w najbliższej okolicy budynku mieszkalnego oddziela ją bardzo ruchliwa i hałaśliwa ulica Wojska Polskiego, jednocześnie położona jest blisko wszystkich osiedli a więc dla przyszłych użytkowników o żabi skok. Infrastruktura, oświetlenie już są, a ewentualne założenie monitoringu byłoby proste. Zorganizowanie skateparku właśnie tutaj pozwoliłoby ponadto za jednym zamachem zagospodarować zaniedbany teren - naokoło urządzona zostałaby zieleń, zasadzone drzewa, zbudowane alejki, itd i ta część miasta zostałaby odzyskana. Nie bez znaczenia jest też walor promocyjny - skoro zamierzamy zbudować coś, czego jeszcze w Polsce nie ma (o czym dalej) i na co wydamy kupę szmalu - warto żeby obiekt nie był schowany przed światem gdzieś na uboczu, przeciwnie niech wszyscy, także przejezdni go widzą i niech Piaseczno, będzie z nim kojarzone.

Druga ewentualna lokalizacja to fragment targowiska miejskiego - konkretnie znajdująca się z jego obrębie nieutwardzona część o powierzchni około 1200m2 leżąca od strony ulicy Nadarzyńskiej. Zalety tej lokalizacji to: brak zabudowy mieszkalnej w okolicy, łatwy dostęp do infrastruktury (odwodnienie, oświetlenie), obecność już urządzonego parkingu przy Nadarzyńskiej. Wady: położenie na uboczu (bezpieczeństwo), odległość od centrum miasta (dostępność), niezbyt fortunny kształt działki, która jest wąska i dość długa, przez co nieustawna, a ze względu na wydzielenie działki z targowiska jest tam dość ciasno i brak byłoby miejsca na urządzenie jakiegoś terenu "towarzyszącego"; dodatkowym istotnym mankamentem jest miękkie podłoże - ziemia nawieziona przy okazji budowy targowiska nie stanowiłaby wystarczająco stabilnego podłoża do urządzenia skateparku i musiałaby zostać usunięta, a teren - ze względu na spadek wgłąb - przeprofilowany. Obie lokalizacje zostały przedstawione projektantowi naszego skateparku* (którego znalezienie - potrzebny jest oczywiście człowiek z doświadczeniem w tej właśnie dziedzinie - stanowiło odrębny rozdział naszych poszukiwań). Po długich dyskusjach zdecydowanie zwyciężyła lokalizacja u zbiegu Okulickiego i Wojska Polskiego.

Równolegle z poszukiwaniami miejsca trwała burza mózgów, jak ma ten nasz skatepark wyglądać czyli z jakich urządzeń się składać. Zagłębiliśmy się w Internet, obejrzeliśmy oferty i ich realizacje w Polsce i nie tylko, nawiązaliśmy kontakty z działającymi w Polsce stowarzyszeniami sportów ekstremalnych, gminami, gdzie skateparki funkcjonują i z wykonawcami, słowem przegryźliśmy się przez temat i śmiało możemy powiedzieć, że rampy, quartery, grindboxy, funboxy i platformy, a także flipy, salta i slajdy nie mają dla nas żadnych tajemnic. Po tym rozpoznaniu początkowo skłanialiśmy się do budowy skateparku drewnianego - po prostu dlatego, że tego rodzaju obiekty w Polsce przeważają, na rynku funkcjonują doświadczeni wykonawcy, a drewniane elementy są w miarę "przyjazne" dla użytkowników (tzn. przy upadku nie zdzierają skóry do mięsa :-)). Jednak drewno, aczkolwiek malowane, okuwane, itd., ma jednak dwie wady: jest hałaśliwe, a przede wszystkim - w polskich warunkach klimatycznych niezbyt trwałe. Chyba żeby konstrukcje były ustawione pod dachem, czego jednak - jak już pisałam - nie przewidujemy. Kiedyśmy tak rozważali wszystkie te za i przeciw, nagle pojawiła się zupełnie inna opcja: beton! Niewymagający zadaszenia, trwały, odporny i cichy. Słowem idealny. Wybór betonu otworzył przed nami kolejną możliwość: zamiast budowy kilku czy kilkunastu tradycyjnych urządzeń naziemnych zafundujmy sobie bowla. Bowl, czyli zagłębiony w ziemi basen dzięki nieregularnemu kształtowi, zróżnicowanej głębokości i różnym kątom nachylenia ścian bocznych daje użytkownikom nieograniczone możliwości i z powodzeniem łączy funkcje kilku osobnych urządzeń naziemnych. To było to! Kiedy zebraliśmy zdjęcia różnych tego typu obiektów z Europy i Stanów, podnieciliśmy się okropnie. Nowy problem polegał tylko na tym, że w Polsce tego typu basen dotychczas nie powstał (pierwszy jest w tej chwili budowany w Bielsku-Białej) i nie ma też wykonawców, którzy potrafiliby takie cudo odlać. Na szczęście jesteśmy już w Europie i w końcu rzecz okazała się jednak możliwa do zrealizowania.

OBECNY STAN: Podsumowując: kasa jest, wiemy, że chcemy betonowego bowla, lokalizacja została ustalona. Dużo czasu zajęło ustalanie z projektantem warunków umowy. Zlecenie obejmuje wszystkie branże tzn., oprócz samego skate parku, także zieleń, parkingi, alejki, oświetlenie oraz odwodnienie terenu - wartość zlecenia 42 tys. zł. (przedłużenie się akcji wynikało m.in. z faktu, że projektant działa na papierach holenderskich, w związku z czym gmina musiała wyrobić sobie tzw europejski NIP). W końcu umowa została szczęśliwie podpisana i obecnie projektant wykonuje pierwszą koncepcję, która zostanie skonsultowana z przyszłymi użytkownikami (o terminie spotkania zawiadomimy poprzez gazety, maile i na forach) i ewentualnie skorygowania zgodnie z ich wnioskami i uwagami. Potem nastąpi faza projektowania technicznego, wszelkich uzgodnień branżowych i wreszcie złożenie wniosku o pozwolenie na budowę. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, to zgodnie z umową projektant powinien nam dostarczyć pozwolenie na budowę do końca roku. Wtedy odbędzie się przetarg na wykonawcę (który prawdopodobnie także będzie spoza Polski) i wczesną wiosną powinna ruszyć budowa. W międzyczasie komisja Promocji, będzie musiała zdobyć resztę kasy na realizację zadania (zapisane obecnie w budżecie 500tys. to oczywiście za mało i dopiero kosztorys sporządzony przez projektanta pokaże jakie będą całościowe koszty przedsięwzięcia).

* Boniek Falicki - to ten sam facet, który zaprojektował m.in. skatepark we Wrocławiu. O kolejnych postępach w sprawie będziemy meldować na łamach gazety "Co i Jak" oraz na forum, bo chciałabym, żeby kiedy przedstawiana będzie pierwsza koncepcja - jak najwięcej osób uczestniczyło w spotkaniu z projektantem. Póki co, podajemy kontakt, dla tych którzy są zainteresowani tematem i np. chcieliby zabrać głos lub uczestniczyć w przedsięwzięciu: coijak@onet.eu lub konrad.dab@gmail.com
autor/źródło: MAGDA WO¬NIAK - przewodnicząca Komisji Promocji Gminy Piaseczno
Tematy:Piaseczno

Napisz komentarz

Informacje27 sierpnia 2008, 00:00,

ROJ-BUS o trasie do Złotokłosu i obsłudze gminy Piaseczno


Udostępnij
Podziel się informacją. To zainteresuje Twoich znajomych!

Nasza firma ROJ-BUS jest firmą rodzinną, działającą w transporcie autobusowym od 1999 roku. Wcześniej od roku 1990 prowadziliśmy największy w Warszawie Ośrodek Szkolenia Kandydatów na Kierowców i Kierowców. Na dzień dzisiejszy przewozimy około 1 mln pasażerów rocznie. Od 1999 r. do chwili obecnej obsługujemy linie autobusową Warszawa - Józefosław - Julianów. Na tej trasie dwa razy PPKS Piaseczno próbował dowozić pasażerów ale pasażerowie woleli korzystać z naszych usług. Mieszkańcy Józefosławia i Julianowa nie mają większych uwag odnośnie przejazdów naszymi autobusami. Jedyne zastrzeżenie to aby autobusy jeździły częściej. Z uwagi na to, że nie mamy żadnego dofinansowania ze strony gminy nie możemy pozwolić sobie na kursowanie autobusów z większą częstotliwością niż co 30 minut. Niestety nie jesteśmy firmą charytatywną. Nigdy do tej pory żaden przedstawiciel Urzędu Gminy Piaseczno, nie skontaktował się z nami odnośnie jakości usług ani częstotliwości kursów.

Od 2002 roku obsługujemy linie autobusową Warszawa - Piaseczno - Zalesie Górne i Dolne. Od 2006 roku przedłużyliśmy linie do Ustanowa, Jeziórka i Uwielin. Od 27.08.2008 r. tj. środy otwieramy cztery dodatkowe kursy z Prażmowa przez Zalesie Górne, Piaseczno do Warszawy. Na tej trasie łączna, dzienna ilość kursów wynosić będzie 40. Ponadto, uruchamiamy linie nocną z Warszawy przez Józefosław, Julianów, Piaseczno, Zalesie Dolne i Górne do Ustanowa. Będą to kursy w piątek i sobotę. Wyjazdy z Warszawy o godz. 23:30 i 1:40.

Jeżeli chodzi o linie Piaseczno - Złotokłos to 20.02.2008 roku, otrzymaliśmy zezwolenie z Urzędu Gminy w Piasecznie na trasie Piaseczno - Szczaki przez Zalesie Dolne, Gołków, Runów, Henryków, Złotokłos do Szczak. 6.04.2008 r. burmistrz Zalewski skorygował poprawki rozkładu z lutego. Poprawki wynikały z potrzeb pasażerów w/w miejscowości i było to 18 kursów dziennie. Rozkładem tym jeździliśmy do końca czerwca. Z uwagi na to, że linia nie była rentowna byliśmy zmuszenie zawiesić obsługę tej trasy. Mając nie miłe doświadczenia odnośnie dofinansowania gminnego nie występowaliśmy o dofinansowanie tylko je zawiesiliśmy.

W 2000 roku kiedy nikt jeszcze nie myślał o uruchomieniu nocnej linii z Piaseczna do Warszawy my taką linie uruchomiliśmy, która funkcjonowała przez okres 3 miesięcy. Urząd Gminy w Piasecznie pod przewodnictwem burmistrza Dąbka zastanawiał się nad dofinansowaniem i zakończyło się negatywną opinią. Od tamtej pory nigdy więcej nie występowaliśmy o dofinansowanie.

Wracając do tematu Złotokłosu, możemy reaktywować w krótkim okresie czasu linie, gdyż mamy aktualne zezwolenie i przystanki autobusowe nie zostały jeszcze zlikwidowane. Jedynym problemem jest dofinansowanie. Mam nadzieję, że udzieliłem wyczerpujących odpowiedzi na wszystkie pańskie pytania. Ryszard Kowalczyk, ROJ-BUS.

Powyższą informację, otrzymałem w odpowiedzi na moje pytanie skierowane do firmy Roj-Bus, z prośbą o powody zawieszenia linii do Złotokłosu. Mieszkańcy gminy Piaseczno, zauważają konieczność poprawy komunikacji, na terenie całej gminy Piaseczno. Obecnie gmina, przede wszystkim skupiła się na współpracy z ZTM, jednak firma ta, aby rozszerzyć zakres swoich usług - oczekuje od gminy - poprawy jakości dróg. Gmina Piaseczno skoncentrowała się teraz na infrastrukturze takiej jak kanalizacja, wodociągi i drogi, bo w opinii urzędników dopiero uporządkowanie tych kwestii pozwoli na rozwój systemu transportu publicznego. Podsumowując najpierw drogi, a potem dopiero transport. Czy oznacza to, że mieszkańcy Piaseczna, którzy są skazani na transport publiczny, niestety muszą uzbroić się w cierpliwość, bez szansy na złagodzenie problemów z komunikacją? Czy jest szansa, aby do czasu uporania się z przygotowaniem infrastruktury dróg w naszym regionie (pod oczekiwania ZTM), gmina Piaseczno rozpoczęła rozmowę z prywatnymi przewoźnikami, którzy chętnie będą obsługiwać większą część naszej gminy? Pytanie to skieruję do Pana Daniela Putkiewicza (Pełnomocnik Burmistrza ds. Rozwoju Gminy Piaseczno). Po otrzymaniu odpowiedzi, opublikuje ją na łamach naszego serwisu oraz forum.
autor/źródło: Marcin Borkowski - prywatny serwis e-mieszkańców gminy Piaseczno
Tematy:Piaseczno

Napisz komentarz


Szukaj w portalu
Popularne wyszukiwania

Dodaj ogłoszenie