Informacje26 kwietnia 2017, 06:00,

Ruszył Konstanciński Rower Miejski


Udostępnij
Podziel się informacją. To zainteresuje Twoich znajomych!


Zaczęły działać wypożyczalnie rowerów systemu Konstancińskiego Roweru Miejskiego. Po rozstrzygnięciu przetargu Burmistrz Gminy zawarł umowę z firmą Nextbike Polska z siedzibą w Warszawie.

KONSTANCIŃSKI ROWER MIEJSKI

Zgodnie z podpisaną umową, przez 3 kolejne lata (w okresach od 1 marca do 30 listopada), będą działały wypożyczalnie zlokalizowane w Klarysewie (ul. Warszawska przy Mirkowskiej), Mirkowie, (w rejonie skrzyżowania z Jaworskiego), na osiedlu Grapa (tuż przy Urzędzie Pocztowym), w Parku Zdrojowym (ul. Sienkiewicza przy Piłsudskiego), oraz w Skolimowie (ul. Prusa przy ul. Rycerskiej). A na Dzień Dziecka, czyli od 1 czerwca w Parku Zdrojowym będzie też można wypożyczyć rowery dziecięce. Kolejna, szósta stacja rowerów dla dorosłych, zostanie uruchomiona w 2018 roku.

Każdy uprawniony użytkownik Konstancińskiego Roweru Miejskiego może wypożyczyć rower wg taryfy analogicznej, jak w Warszawskim Rowerze Publicznym (pierwsze 20 minut za darmo), a także może w ramach tego systemu korzystać bez żadnych ograniczeń, z Warszawskiego Roweru Publicznego (Veturilo). Oznacza to, że rowerem będzie można się przemieścić zarówno pomiędzy stacjami w Konstancinie-Jeziornie, jak i pojechać do Warszawy i zostawić pojazd na dowolnej stacji systemu. System pozwoli też na przyjazd rowerem z Warszawy do Konstancina-Jeziorny i pozostawienie warszawskiego roweru w naszym mieście.

Zasady korzystania z systemu Konstancińskiego Roweru Miejskiego podane są na stronie www.konstancinskirower.pl

autor/źródło: Redakcja

Napisz komentarz

Informacje19 kwietnia 2017, 17:00,

Absurdy postsowieta Stasia Budzisz - Klub Podróżnika Konstancin-Jeziorna


Udostępnij
Podziel się informacją. To zainteresuje Twoich znajomych!

19 kwietnia 2017 roku o godz. 19.00 zapraszamy na spotkanie Klubu Podróżnika Konstancin-Jeziorna nt.: Absurdy postsowieta, czyli Kaukaz á rebours. Wstęp wolny.

ABSURDY POSTSOWIETA STASIA BUDZISZ - KLUB PODRÓŻNIKA KONSTANCIN-JEZIORNA

Absurdy postsowieta, czyli Kaukaz á rebours Im dłużej tam jeżdżę, im więcej przebywam tym bardziej mnie zaskakuje. Co prawda nie szokuje mnie już krowa, bawół albo koń przebiegający mi drogę w centrum Gudermesu w Czeczenii, albo świnia z drewnianą obwódką na szyi pasąca się pod Mc Donaldsem. Nie dziwi mnie marszrtuka, szaleni kierowcy czy powszechna prowizorka , nie szokują transformatory, do których należy podpływać łódką, o wiecznie cieknącej wodzie z kranów, o zasypinaiu do pracy, o nie pójściu do pracy z powodu śniegu, o tym, że jeździ się mercedesami, ale nie ma się na paliwo, że ma się iPhona ale nie ma się na kartę do niego…. Im silniej wsiąkam w Kaukaz tym bardziej zauważam absurdy z nim związane. Zaczynam go sobie odczarowywać i nie patrzeć przez różowe okulary. Widzę na przykład dom, piękny, trzypiętrowy, w którym kominek – tak przecież przydatny podczas chłodnych zim – zamontowano na trzecim piętrze. Bo tak! I to jest wystarczający argument. Zauważam obłudę toastów i zachowań ludzi, religię mieszającą się z zabobonami i hipokryzję wielkiej wiary połączonej z powszechnym rozpasaniem seksualnym… Widzę niedbalstwo… Spadła zasłona dymna i Kaukaz zaczyna ukazywać się takim, jaki jest. Gruboskórny. Zawzięty. Kategoryczny. I z zasadami… I to jest Kaukaz, który lubię najbardziej. Choć „lubię” to za słabe słowo dla wyrażenia tych emocji. Ja go kocham i nienawidzę jednocześnie. Ale nie będę narzekać. To będą opowieści z Czeczenii, Górskiego Karabachu, Kałmucji (która nie jest już geograficznie Kaukazem, ale zamyka go na północnym-wschodzie), Osetii Północnej i Południowej, Abchazji i trochę Gruzji. W 2016 roku spędziłam tam łącznie ponad pięć miesięcy. Miesiąc mieszkałam w czeczeńskich rodzinach – różnych, i bogatych i bardzo biednych. Opowiedzieć chcę o ich życiu, codzienności, poglądach, mentalności i o „ich” Władcy. Do Górskiego Karabachu pojechałam dwa miesiące po wojnie, jako dziennikarz, na linię frontu. Karabach, podobnie do Armenii, zmienił się w ciągu ostatnich trzech lat, a „nowa” wojna nakreśla już zupełnie nową realność. Abchazję sobie odczarowałam. Po złych doświadczeniach z agenturą postsowiecką popatrzyłam na ten kawałek innymi oczyma. W Kałmucji odpoczywałam po dramatycznych doświadczeniach w Czeczenii, a Osetia Południowa – okazała się ziemią nie do zdobycia, a Soczi Misiem na miarę naszych możliwości. Kaukaz udowadnia – choć nie umiem znaleźć argumentu jak to robi – że nie ma rzeczy niemożliwych.

Stasia Budzisz-Cysewska Reporterka, dziennikarka i doktorantka. Ukończyła filologię polską oraz rosyjską na Uniwersytecie Gdańskim, aktualnie prowadzi badania naukowe dotyczące tworzenia nowej pamięci, będącej skutkiem wojen, które przetoczyły się przez Kaukaz po upadku Związku Sowieckiego. Zawodowo, hobbystycznie i naukowo związana jest z Kaukazem. Uwielbia Rosję i wszytsko, co z nią związane. Pisze reportaże do Nowej Europy Wschodnej, Konceptu, Bilzy, Poznaj Świat, portalu Obserwator Międzynarowowy oraz kaukaz.net i innych. Publikuje także w periodykach naukowych. Interesuje się kinem dokumentalnym.

autor/źródło: Redakcja

Napisz komentarz


Szukaj w portalu
Popularne wyszukiwania

Dodaj ogłoszenie